Wierzbowe oczy
Jest ich coraz mniej w tym świecie. A jeśli już się zdarzą to pozostają nie zauważone, nie docenione lub nie wykorzystane. A przecież kryją w sobie takie bogactwo. Są takie tajemnicze, nie biorą tego co należy do nich, nawet jeśli muszą przez to cierpieć przez całe życie. Władają tylko tym co samo do nich przyjdzie, bez żadnego przymusu, czy oczekiwań. Obdarzają tym czego najbardziej potrzeba. Są muśnięciem jesiennych promieni słońca, przebłyskujących przez kolorowe liście klonu; lśniącymi kroplami wody osadzonymi na leniwej pajęczynie; wiatrem który mierzwi Twoje rozpuszczone włosy, sprawiając że uśmiech samoistnie rozkwita na Twojej twarzy; zachodem słońca, upajającym twoją samotną duszę; deszczem ukrywającym Twoje łzy i mgłą wijącą się na uśpionych wzgórzach. Są całym magicznym pięknem świata, które tak ciężko dostrzec dorosłemu. Są pięknem zaklętym w brązowych tęczówkach. Są oknem do wierzbowej duszy. Są także klątwą, mrokiem i namiętnością. Pełno w nich skrajności i walczących ze sobą żywiołów. Woda jednak zawsze te walki zwycięża.