25 maja 2013



              Wreszcie znalazłam swój Dom. Mój dom, jest gdziekolwiek, kiedy jestem z Nim. Pierwszy rok na studiach okazał się być przełomem w moim życiu. Poznałam swoją drugą połówkę, drugą część mojej duszy, połowę siebie. Zmieniłam przez ten czas w dość znacznym stopniu swoje podejście do życia. Okazuje się, że istnieje wielka prawdziwa miłość i zdarza się tylko raz w życiu. Wszystkie dotychczasowe uczucia które, żywiłam do mężczyzn to nic w porównaniu z tym co czuję do Niego. Jest wszystkim czego potrzebuję i czego pragnę. Nadaje mojemu życiu tempa i sensu. Wszystko jest piękniejsze, bardziej wzruszające i inspirujące z Nim. Kocham powietrze którym oddycha i zięmię po której stąpa. Słuchając Jego o sobie słucham. I dziwię się jak wiele mnie jest w Nim. Tylko miłość, może uczynić naszą podróż ku śmierci znośną.

9 września 2012







 Wierzbowe oczy 



Jest ich coraz mniej w tym świecie. A jeśli już się zdarzą to pozostają nie zauważone, nie docenione lub nie wykorzystane. A przecież kryją w sobie takie bogactwo. Są takie tajemnicze, nie biorą tego co należy do nich, nawet jeśli muszą przez to cierpieć przez całe życie. Władają tylko tym co samo do nich przyjdzie, bez żadnego przymusu, czy oczekiwań. Obdarzają tym czego najbardziej potrzeba. Są muśnięciem jesiennych  promieni słońca, przebłyskujących przez kolorowe liście klonu; lśniącymi kroplami wody osadzonymi na leniwej pajęczynie; wiatrem który mierzwi Twoje rozpuszczone włosy, sprawiając że uśmiech samoistnie rozkwita na Twojej twarzy; zachodem słońca, upajającym  twoją samotną duszę; deszczem ukrywającym Twoje łzy  i mgłą wijącą się na uśpionych wzgórzach. Są całym magicznym pięknem świata, które tak ciężko dostrzec dorosłemu. Są pięknem zaklętym w brązowych tęczówkach. Są oknem do wierzbowej duszy. Są także klątwą, mrokiem i namiętnością. Pełno w nich skrajności i walczących ze sobą żywiołów. Woda jednak zawsze te walki zwycięża.

18 lipca 2012

Fakt, że że ludzie rodzą się z dwojgiem oczu i dwojgiem uszu lecz tylko z jednymi ustami dowodzi, że powinni oni dwukrotnie więcej patrzeć i słuchać niż mówić. Nie wszyscy jednak tę prawdę poznali. Nazywają się Twoimi przyjaciółmi, choć więź ta działa tylko w jedną stronę. Potrzebują Cię, by opowiedzieć Ci o swoich problemach, smutkach i radosnych nowinach, jednocześnie nie nadając żadnego znaczenia i żadnej wartości wydarzeniom ważnym dla Ciebie. Ty jesteś dla nich zawsze, na każde zawołanie, gotowy wspomóc, doradzić, czy po prostu i zwyczajnie być gdy tego potrzebują. Początkowo nie zauważasz jak destruktywna jest ta relacja dla Ciebie. Czujesz, że jesteś potrzebny Tej osobie i wyróżniony z Tłumu, że to właśnie Tobie zaufała. Nadajesz jej w swoim życiu priorytet, bo myślisz że nikt Ci tak nie zaufał jak ona. Nie zastanawiasz się wtedy zupełnie, czy Ty potrafisz ufać jej. A obustronne zaufanie jest przecież podstawą każdej zdrowej relacji, czy to miłości czy to Przyjaźni. W końcu jednak nadchodzi taki dzień, że nie jesteś jej już tak potrzebna jak w chwili gdy pomogłaś jej wypłynąć z głębin na powierzchnię. Osoba ta wybiera sobie kolejną ofiarę, której zaczyna ufać bez wzajemności. Ty jesteś już dla Niej nie ważny. Czasami tylko poinformuje Cię jak się jej układa w życiu, kto ją podrywa, z kim była na dyskotece, i z kim się zaręczyła, na Twoją wieść o umierającej babci odpowiadając tylko że jej przykro, kiedy Ty płaczesz przed ekranem monitora. Początkowo jesteś wściekły za takie traktowanie i takie zranienie Twoich uczuć, później jednak dochodzisz do wniosku że to Ty wychodzisz zwycięsko z tej Gry zwanej potocznie Przyjaźnią. Zostajesz zraniony, ale jak wiadomo co Cię nie zabije to Cię wzmocni. Tak więc wyciągasz z tej relacji odpowiednie wnioski i jesteś pewien że już więcej nie popełnisz takiego błędu. Natomiast Osoba ta pozbywając się piątego koła ze swojego Wozu, myśli że łatwiej będzie się jej jechało , a tak naprawdę brnie w iluzyjną drogę bez odwrotu, nie potrafiąc odwzajemnić zainteresowania i empatii. Nie należy się mścić na takiej osobie, trzeba jej żałować.

9 maja 2012

Czym dla Ciebie jest szczęście?
Wiele razy zadaje ludziom to pytanie. Można po nim wywnioskować system wartości człowieka. Odkryłam, że to nie ludzie ustalają co jest dla nich najważniejsze. To nie My! My jesteśmy tylko marionetkami. Jeśli myślisz, że jesteś wyjątkowy to się grubo mylisz.  Jeśli myślisz że masz władzę nad własnym życiem to też Twój błąd. Podejmujesz drobne decyzje, które dają Ci poczucie władzy, myślisz że jesteś kowalem swojego losu. Ato jest gówno prawda, szczególnie w takim iluzyjnym państwie jak Polska. Tak, jestem patriotką, chciałabym żyć tu, wychowywać dzieci, opowiadać im o naszej wspaniałej historii. Ale jak mam tego do cholery dokonać, skoro nie ma tu godnych warunków do życia. W głowie mi się to nie mieści że jakieś dziecko umiera właśnie z głodu, ja siedzę przed komputerem i zastanawiam się jak wyżyję na studiach, a jakaś piękna dama po przejściu 100 operacji plastycznych zastanawia się czy kupić sobie torebkę za 5000, czy 10000 złotych.
Piękny powie uroda to nie wszystko, mądry powie wiedza to nie wszystko, bogaty powie pieniądze to nie wszystko, zdrowy powie zdrowie to nie wszystko.  I weź tu znajdź złoty środek. Ironia: biedny myśli tylko o pieniądzach, bo nie ma za co się wyżywić, przez to nie dostrzega innych wartości; bogaty też myśli tylko o pieniądzach, bo już za późno dla niego na prawdziwe relacje, nigdy się nie dowie komu tak naprawdę zależy na nim, a komu tylko na pieniądzach. Tracimy zdrowie, żeby zdobyć pieniądze, a potem tracimy pieniądze żeby zdobyć zdrowie. Nie tak to powinno być. Ja tak nie chcę tak żyć, ale ponieważ jestem tylko marionetką nie mogę nic zmienić. Należało by zresetować cały system, bo zaszło to już za daleko.
Słowo szczęście kojarzy się ludziom z dostatkiem, zdrowiem, miłością. Ta ostatnia jest najczęściej wymieniana. Pojawia się wtedy pytanie co to jest miłość. I tutaj również każdy jest ograniczony w określaniu jej definicji poprzez realia swojego życia. Pytałam ludzi o to, ponieważ sama nie znałam konkretnej odpowiedzi. Żyjemy po to żeby umrzeć, i tak za 80 lat nikt o nas nie wspomni, więc po co to wszystko. Nasze szczęście jest tylko chwilową dobrą passą, dzięki której łatwiej znosimy przytłaczającą rzeczywistość. Niestety w dzisiejszym świecie wszyscy są ograniczani. Ludzie zachowują się dziwnie, przekraczają różne normy tylko po to by poczuć namiastkę wolności. Tak naprawdę jesteśmy jak w klatce zbudowanej z tych wszystkich stereotypów, z wartości jakie przejęliśmy po naszych rodzicach, z więzi z rodziną ze znajomymi z przyjaciółmi, z szarej rzeczywistości zgotowanej przez rząd, z naszej całej przeszłości i przeszłości całego świata. Nigdy nikt nie doświadczy prawdziwej wolności.
Miłość to tylko instynkt, nie różnimy się tak istotnie od zwierząt jak nam się wydaje. Myślimy że poprzez miłość stajemy się istotami szlachetniejszymi, wyższymi, ale to jest kolejne złudzenie. Targa nami pożądanie, choć się do tego nie przyznajemy. Kobiety pragną być adorowane, podświadomie wiedząc że mężczyzna który bardziej się stara będzie w stanie zapewnić byt jej i ich potomstwu. Mężczyźni, wybierają kobiety hojnie obdarzone urodą przez Matkę Naturę, ponieważ wewnętrznie czują że są zdrowe i zdolne do wydania potomstwa. Wszystko sprowadza się do prokreacji. Czyż nie o to chodzi w życiu, żeby doczekać się dzieci, wnucząt i co szczęśliwsi pra-wnucząt.
Jako mała dziewczynka wierzyłam i chyba nadaj gdzieś w głębi wierzę że jednak możliwa jest czysta prawdziwa, szczera, dwustronna, niewinna miłość. Uczucie, którego nie da się przeoczyć, pominąć, czy zapomnieć. Tak jak w bajkach, czy pięknych filmach ("Szkoła uczuć"). Nie wiem już nic o miłości. Nie mam w tej kwestii zbyt dużego doświadczenia. Miałam wrażenie że mój pierwszy chłopak skupiaj się tylko i wyłącznie na swoim pożądaniu, myślałam chwilowo że go kochałam, ale to była nie prawda. Nic do niego nie czułam. On mnie adorował, a mnie się to podobało. To była totalna pomyłka. Ciągle czuję coś do chłopaka, który o tym nie wie. To się zaczęło trzy lata temu i nie ciągle nie mogę o nim zapomnieć. Mam wrażenie to on też czuje to oszałamiające uczucie kiedy na mnie patrzy. Nie wiem, czy to jest ta owa prawdziwa miłość i pewnie nigdy się nie dowiem. Z drugiej strony spotykam się z chłopakiem którego bardzo lubię. On natomiast żywi do mnie znacznie głębsze uczucie. Totalnie się pogubiłam, nie wiem co mam robić. Powinnam posłuchać swojej własnej rady - nic na siłę, jeśli nie jesteś czegoś pewna to nic z tym nie rób. Nie chcę go stracić, powinnam mu powiedzieć że nie wiem czy coś z tego wyjdzie, ale jestem zbyt samolubna by to zrobić.







29 kwietnia 2012

Nikt nie jest tak bogaty żeby pogardzić uśmiechem
Ani tak biedny, żeby nie móc nim darzyć : ) !

Czasami uśmiech jednego człowieka jest wart więcej niż słowa.









 Dlaczego? Dlaczego rozmawiając z kumplami uśmiechasz się tak serdecznie? Dlaczego rozmawiając z dorosłymi uśmiechasz się tak inteligentnie i gustownie? Dlaczego podczas występu ukrywasz swoje speszenie sztucznym uśmiechem, by nie wyglądać głupio? Dlaczego kiedy na mnie patrzysz masz tak kamiennie poważną twarz? Dlaczego? Nawet życząc mi miłości patrzyłeś się z tą głupią powagą w moją roześmianą twarz. Potem ja, ciągle nie mogąc opanować uśmiechu życzyłam Ci miłości mając na myśli: życzę Ci żebyś mnie kochał, byś tulił mnie w swoich ramionach, żebyś patrzył ciągle w moje oczy, żebyś był szczęśliwy że jestem obok, byś był dumny że Cię kocham. Oboje wiemy, że że to nie były zwykłe życzenia, tylko wyznanie miłości. To był najbardziej magiczny moment w moim życiu. Dziękuję Ci za to : )

28 kwietnia 2012

- Weź szklankę
- Wziąłem... no i co?
- Upuść ją...
- Rozbiła się, co dalej?
- Teraz ją przeproś i zobacz, czy się znowu pozbiera....

Nigdy nie zapomnę Ci tego jak mnie traktowałeś. Mnie to mały pikuś, gorzej że traktowałeś podobnie moje ukochane osoby. Nie zapomnę twojego pełnego nienawiści wzroku, a przecież nic Ci nie zrobiłam. Dzieci się kocha, a nie nienawidzi. Jak mogłeś mi powiedzieć, że się nie liczę, kiedy powinnam być jedną z najważniejszych osób które nadają sens twojemu życiu. Popsułeś mnie. Przez Ciebie już nigdy nie spojrzę normalnie na pewne sprawy. Sprawiłeś, że na każdego  mężczyznę patrzę przez pryzmat Twojego zachowania, i piętna jakie pozostawiłeś na mojej psychice. Nigdy nie zapomnę, tego pełnego strachu i przerażenia momentu, kiedy jechaliśmy zawieźć mamę do szpitala, bo poniosły Cię nerwy i popchnąłeś ją na szklane drzwi. Pamiętam ten moment wyraźnie jak żadne inne wspomnienie, chociaż miałam wtedy pięć lat Wtedy zaczęłam się Ciebie bać. Nie wierzę że można się tak zachowywać względem własnego dziecka. Nie wiem czy kiedykolwiek uda mi się normalnie patrzeć na świat. Bardzo bym chciała, walczę o to każdego dnia, nawet nie wiesz jakie to ciężkie. Sprawiłeś że jestem podziurawiona jak sito, ale sprawiłeś też że nie da się mnie już bardziej podziurawić, czy popsuć w jakikolwiek inny sposób. Stałam się dzięki Tobie tak silna psychicznie, że teraz już nic nie jest w stanie mnie załamać. Poradziłam sobie sama, w najcięższym momencie mojego krótkiego życia, kiedy czułam się opuszczona przez mamę. Nie rozumiałam tego że ona chce nas oddzielić od Ciebie dla naszego dobra, myślałam że mnie już nie chce i nie kocha. Teraz wiem, jak wiele poświęciła dla nas. Powtarzałam sobie ciągle że jestem najgorsza, skoro nawet mama mnie nie kocha. Użalałam się nad sobą, kaleczyłam się. B powiedziała mi kiedyś: "zastanów się co Ty wogóle wyprawiasz, rób tak żebyś ty na tym korzystała". To był początek mojego nowego życia. W jednej chwili zmieniłam całe swoje życiowe nastawienie. Ścięłam włosy na krótko, bo myślałam że to mi w jakiś sposób pomoże, ale to nie było takie łatwe. Nie potrafiłam złapać kontaktu z rówieśnikami, chociaż bardzo się starałam. Bardzo ciężko na to pracowałam, żeby porozmawiać z jakimś chłopakiem z klasy. Chciałam zmiany tak bardzo że nie miałam zamiaru się poddać. Moje ciało okazało się zbyt ciasną klatką by pomieścić wszystkie uczucia. W końcu zaczęłam rozmawiać. O. był pierwszym chłopakiem przed którym się otworzyłam, on mnie nie oceniał. Nie zapomnę Ci tego, że przez Ciebie moje życie, było i jest nadal takie ciężkie. Nie wiem czy będę w stanie kiedyś kogoś pokochać, o to mam największy żal.

 

26 kwietnia 2012

Jak strumienie i rośliny, dusze także potrzebują deszczu, ale deszczu innego rodzaju: nadziei, wiary, sensu istnienia. Gdy tego brak, wszystko w duszy umiera, choć ciało nadal funkcjonuje.









Podobno miłość pociesza jak słońce po deszczu. W takim wypadku coś ze mną jest nie tak. Uwielbiam deszcz i boje się miłości.....  Zastanawiam się jak wyglądałoby moje życie gdybym była normalna. czy byłabym szczęśliwsza? W tym momencie jest mi dobrze z takim stanem rzeczy. Ale kiedy wszyscy ułożą sobie życie, a ja zostanę bez nikogo. Oni będą chcieli cieszyć się swoim szczęściem, a ja nie będę chciała im w tym przeszkadzać.
Muszę się oczyścić, ześlij deeszcz !